W Grecji byłam do tej pory dwukrotnie, dwukrotnie pod wpływem impulsu, bez zastanowienia, planu i oczekiwań i dwukrotnie miałam wspaniałe wakacje. Grecja nie rozczarowuje! Moje wrażenia są skrajnie różne, bo byłam na skrajnie różnych wyjazdach. Rok temu na przełomie lipca i sierpnia kupiłam z przyjaciółką lot czarterem z Łodzi na Rodos. Kilka niespiesznych dni spędziłyśmy w mieście Rodos, które ujęło nas między innymi oszałamiającą biżuterią 😉 Jedzenie… no cóż, nigdy nie było bardzo źle, ale niestety w mieście przepełnionym turystami ciężko było trafić na kulinarną perełkę.
To wszytsko zmieniło się kiedy przeniosłyśmy się do cudnego miasteczka Lindos, gdzie wynajęłyśmy pokoik z tarasem na zatokę i kilkoma kotkami wliczonymi w cenę 😉
W Lindos poznałyśmy przemiłą rodzinę prowadzącą mały bar – gdzie bez rezerwacji nie było szans na stolik – z nieziemskim jedzeniem. Codziennie wieczorem zdawałyśmy się na szefa kuchni i nigdy sie nie zawiodłyśmy.
Z rozrzewnieniem wspominam te wieczory i Grecję opuszczałam zakochana!
W tym roku, znajomi zaplanowali tydzień na Kos, kupiłam więc last minute dołączając do niech. Zaplanowaliśmu hotel tylko ze śniadaniami i nagle pamparampam!!! Niespodzianka, dostaliśmy 5* hotel all inc. w ramach chyba… karmy! 😉 Miałam ogromny pokój z pięknym widokiem na morze i codzienny spektal zachodów słońca.
Jedzenie w hotelu było zadziwiająco dobre, pyszny zimny bufet z greckimi lokalnymi serami, oliwkami i świeżymi owocami w zupełności zaspokajał mój apetyt. W trakcie dnia w barze na plaży serwowane były klasyczne greckie przysmaki z grilla, sałatki i napoje.
Nie jestem fanką wyjazdów all inclusive i na zbyt wielu również nie byłam, ale rutyna codziennej sałatki greckiej, świeżo wyciskanego soku z pomarańczy na śniadanie i pięknych zachodów słońca przemówiła do mnie głośno i wyraźnie 😉
Kos to mała, ale urocza wyspa z pięknymi zakątkami i miasteczkami. Jednodniowy wynajem auta jak w większości takich miejsc pozwala nam zwiedzić całą wyspę. Polecam nocną wyprawę do gorących źródeł, gdzie zobaczycie zapierające dech w piersiach niebo z całą drogą mleczną i tysiącem gwiazd. Wydawało nam się, ża cała galaktyka jest jak na dłoni. Konkluzja: Grecja zachwyca!!! Na przyszły rok mamy plan zwiedzania greckich wysp od strony wody, każdego dnia przybijając do innego portu, zobaczyć i zjeść jaknajwięcej, ale cóż, plany, plany, plany 😉 Tymczasem cieszę się resztą wakacji, zbierając siły na jesień!
Dzięki uprzejmości firmy Olympus miałam okazję w trakcie wycieczki na Kos przetestować aparat E-M10, w którym zakochałam się na zabój. Jest malutki, leciutki, bardzo poręczny i intuicyjny i co najważniejsze możemy nim zrobić przepiękne zdjęcie, które bez problemu przesłamy za pomocą WI-FI np. na nasz telefon. Większość zdjęć na moim instagramie z tego wjazdu była zrobiona właśnie Olympusem E-M10. Bardzo Wam go polecam, sama na pewno też sobie ten model sprezentuję, szczególnie, że zbliżają się moje urodziny 😉
Witam, właśnie jestesmy w okolicy Lindos. W związku z tym możemy prosić o podanie nazwy tawerny w której serwują te pyszne dania. Pozdrawiamy z Rodos
To jest miejsce bez nazwy niestety, schodząc z Lindos od przystanku autobudowego idziemy nie w stronę publicznej plaży, ale w stronę małej zatoki, która jest po prawej stronie miasta. Nad samą zatoką jest mała restuaracja w wystawionymi stolikami na brzeg. Nie do przegapienia, nie ma tam innego miejsca z jedzeniem 😉 Bardzo polecam, jedzenie jest cudowne!
Bardzo dziękuję? Dziś wieczorkiem podejmiemy próbę znalezienia tej perełki.
Ps. Wyspa Rodos zauroczyła nas. Plaża Anthony quinn czy Tsampika…Pięknie
To wspaniale, ja też jestem wielką fanką Rodos 😉 A byliście na Prasonisi? Tam nawet kelnerzy mówią po polsku, tak surferzy znad Wisły zasiedlili ten półwysep 😉
Dzis zwiedzać będziemy zachodnia cześć wyspy. Chcemy pojechać na Prasonisi, następnie do rodowskiej winiarni w Empanas, zakończyć chcemy Agathi Beach. Juz nie moge sie doczekać…
Zazdroszczę! Wspaniałe wakacje ;-)!!
Piękne zdjęcia. I zazdroszczę tego Lindos z tą knajpką. My byliśmy blisko Rodos i nie byłam zachwycona.
Ach no to przykro słyszeć. My byłyśmy z plecakami, także łatwo nam się było przemieszczać, jeśli coś nam nie grało. W Lindos osiadłyśmy, bo miasteczko i ludzie cudowni, no jedzenie nie do podrobienia;-)