Wczoraj wystartowała kolejna edycja Restaurant Week. W Łodzi stoliki znikaja jak ciepłe bułeczki, ambasadorzy kuszą zdjęciami i relacjami, a wszyscy cieszą się na wielką ucztę. Ja w przyszłym tygodniu zdecydowanie jem na mieście, co im Wam polecam 🙂
Po świątecznych żurach i babkach miałam przyjemność odwiedzić Szwalnię Smaków na Piotrkowskiej 217 gdzie zostałam zabrana w iście egzotyczną podróż. Tematem tej edycji Restaurant Week są emocje. W Szalni Smaków wiodącą nas emocją przez całą kolacje jest MIŁOŚĆ, o której pięknie opowiada nam szef kuchni – Przemysław Bednarz. Do wyboru dwa festiwalowe menu. Pierwsze zdecydowanie dla mięsożerców, drugie dedykowane jest wegetarianom. Ja pomimo, że mięso jadam wybrałam opcję drugą i byłam zachwycona. Do rzeczy: na przystawkę w wersji nr.1 znajdziemy tatar z tuńczyka, w wersji nr.2 tatar z buraka. Dania niby oklepane, ale w Szwalni pięknie i zmysłowo podane na małych, ziołowych ciasteczkach z włoską bezą. Jemy rękoma, oblizujemy palce po bezie i poziom endorfin gwałtownie uderza nam do głowy.
Dania główne w wersji wege to mój faworyt – mam nadzieję, że po festiwalu zagości w karcie na stałe – macerowany w miso bakłażan, orzechy nerkowca w miodzie i jaśminowy ryż. Bakłażan jest delikatnie pikantny i bardzo aromatyczny dzięki dodatkowi liści limonki kaffir jest orientalnie i pysznie 🙂
A kto zna Szwalnię Smaków ten wie, że desery są ich mocną stroną. Moje serce skradł genialnie pyszny ekler z solonym karmelem i ganaszem z marakui, który podkradałam mojemu Towarzyszowi 🙂 Deser z menu wege również pycha, mała i śliczna tartaletka wypełniona karmelizowanymi w białym winie owocami, biała czekolada, migdały … ech, poproszę dokładkę 🙂
Dzięki Restaurant Week mamy szansę poznać nowe oblicza mniej, lub lepiej znanych nam lokali. Ja w Szwalni Smaków znalazłam pięknie wplecione azjatyckie smaki w dania otulające duszę, miłość właścicieli i bezpretensjonalną, przepełnioną emocjami kuchnię. Takich kolacji sobie i Wam życzę 🙂