WYSPY ZIELONEGO PRZYLĄDKA
W styczniowy kilka lat temu udało nam się uciec przed zimą do surferskiego raju na wyspie Sal w Republice Zielonego Przylądka. Kulinarnie nie liczyłam na wiele i tu czekała mnie bardzo miła niespodzianka, malutka wyspa w biednym kraju okazała się być skarbnicą świeżych ryb i owoców morza. Nigdzie nie udało mi się zjeść tak pysznego carpaccio z tuńczyka jak w małej knajpce nad brzegiem morza w Santa Maria, codziennie objadaliśmy się świeżo wyłowionymi rybami dostarczanymi przez rybaków do malutkiego drewnianego pomostu, a na wycieczki chodziliśmy na cmentarzysko muszli wyrzucanych z restauracji, które tubylcy po oczyszczeniu sprzedawali turystą na deptaku. W 2009 roku Sal było niewielką wysepką z kilkoma hotelami, kilkoma barami dla surferów na plaży, kopalnią soli i porozrzucanymi po wyspie domostwami. Plany przekształcenia jej w turystyczny raj z ogromnymi hotelami przedstawione były na smutnych billbordach. Prawdopodobnie nigdy już nie wrócę na Sal, ale pozostanie ono w mojej pamięci jako utracony raj.
TOP 5 DO SPRÓBOWANIA:
- carpaccio z tuńczyka
- grillowane krewetki
- ryby w każdej postaci
- rum