W tym całym szaleństwie niepewności kurczowo trzymam się jedzenia. Dla mnie to jedyny pewnik! I o ile na codzień wcinam fasolkę – tak się składa, że uwielbiam 😉 ziemniaczki, kasze i kiszonki, tak raz w tygodniu szaleję. Zamawiam sobie coś wyjątkowego, albo z ulubionej restauracji, albo mega produkt z którym mogę poszaleć. W zeszłym tygodniu były to boskie mule! Tak jak na poczatku wiele osób znalazło ukojenie w kupnie papieru toaletoweg – zapas na całe życie – ja to ukojenie znajduję w gotowaniu. Celebracja, smak, rytuał to czynniki które powodują, że wraca do mnie spokój i równowaga. Świeżutkie mule w bardzo pikantnym sosie z kielkiszkiem ulubionego wina zrobiły nam cudowną sobotę. Do tego z głośników sączyło się urocze italo disco summer mix i nóżka sama chodziła do tańca!
SKŁADNIKI:
- 1 kg muli
- 1 szalotka
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżka masła
- 1 papryczka chilli
- 1 łyżka pikantnego pesto sycylijskiego
- 1 szklanka białego wytrawnego wina
- 2 łyżki posiekanej natki
PRZYGOTOWANIE:
Na maśle podsmażamy posiekaną szalotkę, dodajemy posiakany czosnek i smażymy minutę. Do warzyw dodajemy pesto i chili, smażymy kolejne 2-3 minuty. Dodajemy wino i zagotowujemy, dodajemy mule ( oczywiście te otwarte przed gotowaniem, wyrzucam) przykrywamy garnek pokrywką i gotujemy potrząsając kilka razy przez 6-8 min. Mule podajemy posiekane natką pietruszki!