Jesień wstrzeliła się we wrzesień bezczelnie i błyskawicznie. Zmarznięta wypijam litry naparów i coraz mocniej doprawiam jedzenie. Kiedy Water&Wine zapowiedziało kukurydziane ostatki pobiegłam na rynek po piękne złote kolby, bo to warzywo wyjątkowo w tym roku złapało mnie za serce. Tym razem kukurydza wylądowała w misce z jabłkami z domowego sadu, octem z małej manufaktury i oliwą z Grecji. Po takiej sałatce wracają siły witalne i żyć i rozrabiać znowu się chce. A Wy jakie macie jesienne przeboje w kuchni?
SKŁADNIKI NA 4 PORCJE:
- 2 kolby kukurydzy
- garść pestek słonecznika
- 1 łyżka masła
- garść orzechów – ulubionych
- 1 mała papryczka chilli
- 1 pęczek natki pietruszki
- 2 jabłka
- 30 ml octu jabłkowego żywego
- 100 ml oliwy z pierwszego tłoczenia
- sól czosnkowa, lub wędzona – ja użyłam soli z czosnkiem niedźwiedzim
- bazylia
PRZYGOTOWANIE:
Kukurydzę gotujemy w osolonej wodze, aż ziarna będą miękkie ok. 20 min. Ziarna ścinamy nożem z kolby i podsmażamy na maśle. Do kukurydzy dodajemy posiekaną chilli, orzechy i ziarna słonecznika. Smażymy ok. 5 min i dodajemy posiekaną pietruszkę na ok. 30 sekund. Ocet jabłkowy mieszamy z oliwą. Do miseczki wykładamy smażobe ziarna, pokrojone w księżyce jabłka i bazylię, dodajemy dressing i doprawiamy solą. Pycha!